niedziela, 31 grudnia 2017

Integracja sensoryczna

Miło mi poinformować, że 3 grudnia pomyślnie ukończyłam kurs integracji sensorycznej II stopnia. Tym samym uzyskałam uprawnienia do prowadzenia diagnozy i terapii procesów integracji sensorycznej.


Ze szkolenia jestem bardzo zadowolona ze względu na jego wartość merytoryczną. Kurs II° trwał 15 dni (z rzędu) i w tym czasie odbywały się wykłady związane z różnymi aspektami integracji sensorycznej, nauka i ćwiczenia wykonywania standaryzowanych testów z baterii Testów Południowo-Kalifornijskich, nauka i ćwiczenia przeprowadzania obserwacji klinicznych… Oraz, oczywiście, ćwiczenia w sali.


Dużym atutem był też wliczony w koszt kursu obiad. Nie miałam żadnego problemu z otrzymaniem posiłków dostosowanych do mojego żywienia.

leczo z oliwkami oraz kasza gryczana
kluski z nadzieniem truskawkowym oraz wiśnie w żelu
Jednak pewne elementy organizacji kursu były dla mnie trudne do zrozumienia. Na kurs II stopnia zapisywałam się pod koniec 2015 roku i w tym czasie uiściłam obowiązkową wpłatę rekrutacyjną oraz zostałam wstępnie zakwalifikowana do udziału w szkoleniu (informację o tym otrzymałam drogą mailową). Jednak zanim nadszedł termin mojego szkolenia, organizator podniósł cenę kursu, o czym nie zostałam zawiadomiona. Informacja o podniesieniu opłat za kurs została umieszczona jedynie na stronie Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów Integracji Sensorycznej.

Samo szkolenie przebiegło już bez większych trudności organizacyjnych. Kwestią bardziej merytoryczno-organizacyjną, która mnie do tej pory zastanawia była decyzja całego PSTIS-u, by nie udostępniać kursantom żadnych prezentacji ze szkolenia. Z jednej strony jest to korzystne, bo mobilizuje kursanta to uważnego słuchania i notowania oraz chroni autora prezentacji przed ewentualnym niedozwolonym rozpowszechnieniem jej przez uczestnika kursu… Z drugiej zaś jest stratą czasu, bo kursant przepisuje do własnego zeszytu to, co ktoś już raz napisał, a w czasie bardzo intensywnego notowania kursant ma też mniejsze możliwości skupienia się na tym, co dokładnie mówi wykładowca. Sama w czasie szkolenia II stopnia zapisałam dokładnie 197 stron zeszytu formatu A5…

Na kilku z tych prawie dwustu stron są między innymi notatki z wykładu i ćwiczeń o ekstrapolacji wyników testów. Wspominam o tym, ponieważ był to wykład, na którym pokazany został kursantom zapis działań matematycznych wymuszający uznanie, że wartość bezwzględna może być ujemna. Razem z jedną kursantką proponowałyśmy stosowanie zapisu zgodnego z powszechnie uznawanym znaczeniem symboli matematycznych (w praktyce oznaczałoby to po prostu usunięcie w działaniu symbolu wartości bezwzględnej), jednak nie spotkało się to ze zrozumieniem osoby prowadzącej wykład.

Całe szkolenie uznaję jednak za udane. Przez ponad dwa tygodnie dzień w dzień dowiadywałam się czegoś nowego i zdobywałam nowe umiejętności praktyczne. Wyszłam ze szkolenia nie tylko z certyfikatem, ale i z wiedzą, materiałami (w tym opasłym segregatorem udostępnionym przez PSTIS) oraz pomysłami, które mogłam wykorzystać podczas zajęć już następnego dnia po szkoleniu.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Makaton II

Byłam wczoraj na szkoleniu II stopnia z Makatonu. Makaton jest metodą komunikacji alternatywnej i wspomagającej. W jego skład wchodzą gesty oraz symbole graficzne, które można stosować oddzielnie lub łącznie.


Uczciwie powiem, że jestem wielką miłośniczką Makatonu. Lubię makatońskie gesty, które są oczywiste, kiedy się je pozna. Lubię to, że polska wersja Makatonu, którą stworzyła i nadal rozwija Bogusława Kaczmarek jest dostosowana do języka polskiego i realiów życia w Polsce. Lubię też to, że szkolenia Makatonu prowadzą świetnie przygotowane osoby, a sama cena szkolenia dla rodzica/rodziców dziecka z niepełnosprawnością nie jest bardzo wysoka. Szczególnie to ostatnie mnie cieszy, ponieważ faktycznie wpływa na możliwość używania Makatonu przez wielu rodziców/opiekunów osób potrzebujących komunikacji alternatywnej lub wspomagającej.


Szkolenie Makatonu I stopnia, które odbyłam w czerwcu było na 29. piętrze budynku Golden Floor w Warszawie. II stopień był w tym samym budynku, ale już na 15. piętrze… I choć sala była mniejsza, a widok z okna znacznie mniej imponujący, kurs utrzymał poziom ustawiony wysoko przez szkolenie pierwszego stopnia. Jestem naprawdę wymagającą kursantką – oczekuję sensownej organizacji szkolenia oraz rzetelnego przeprowadzenia go (w tym dostępności osoby prowadzącej podczas niektórych przerw, aby móc dopytać o szczegóły). To wszystko na Makatonie otrzymałam, więc z czystym sumieniem polecam szkolenie wszystkim chcącym poszerzyć swoją wiedzę i umiejętności z zakresu alternatywnych i wspomagających metod komunikacji.

piątek, 1 grudnia 2017

Kotki zwiedzają okolicę

Kotki samoprzylepne to atrakcja sama w sobie. Do tego świetny materiał do przyjemnego utrwalania głosek we frazach/zdaniach oraz utrwalania przyimków.

Zasada jest banalnie prosta: logopeda podaje zdanie związane z miejscem pobytu kota, a dziecka tworzy ilustrację składającą się z kociej naklejki i własnoręcznie wykonanego rysunku.


U mnie na rysunku są: „kot w szafie”, „kotek na tronie” oraz „kot między szafą a tronem”. Rzecz jasna, czarny kot pomaga utrwalać głoskę „sz”, brązowy głoskę „r” po spółgłosce „t”, a rudy kot jest pomocny na etapie różnicowania w wymowie głosek szeregu szumiącego i syczącego.

Przykładowe propozycje miejscówek futrzaka do utrwalania głoski „sz”:
kot w szafie
kot pod łóżkiem
kot na poduszkach
Przykładowe propozycje miejscówek futrzaka do utrwalania głoski „ż”/„rz”:
kot obok róży
kot na leżaku
kot przed kałużą
Przykładowe propozycje miejscówek futrzaka do utrwalania głoski „s”:
kot pod stołem
kot na piasku
kot obok studni
Przykładowe propozycje miejscówek futrzaka do utrwalania głoski „z”:
kot za wazonem
kot pod bluzą
kot obok zegara
Przykładowe propozycje miejscówek futrzaka do utrwalania głoski „r” po spółgłosce:
kot pod drabiną
kot obok traszki
kot na tronie