Tu na marginesie chciałabym zresztą dodać, że nieszczególnie podoba mi się nazywanie książeczek kreatywnymi, cichymi czy jakimikolwiek innymi, jeśli używany przymiotnik odnosi się nie do cechy książki, ale do warunków, w jakich należy z nią pracować czy też cech, jakie ma ona wzbudzić w jej użytkowniku.
Swoją czterostronicową filcową księgę tworzyłam z myślą o wykorzystaniu jej podczas zajęć logopedycznych oraz zajęć z zakresu integracji sensorycznej. Bardzo lubię materiały tematyczne i widzę, jak korzystnie wpływają one na przebieg terapii, dlatego i moja filcowa książka koncentruje się na jednym temacie – warzyw i owoców.
Na pierwszej stronie jest nietypowe pole uprawne. Rosną na nim: marchew i pietruszka (górny rząd), cebula i ziemniak (środkowy rząd) oraz rzodkiewka i burak (najniższy rząd). Na tym logopedyczno-sensorycznym polu dziecko może przede wszystkim zebrać wszystkie warzywa. Zadaniem znacznie trudniejszym jest późniejsze umieszczenie warzyw z powrotem w grządkach.
Na drugiej stronie jest jabłoń, z której należy zebrać kolorowe jabłka. Tym razem zbiory są trudniejsze, ponieważ jabłka przytwierdzone są do drzewa na rzep, a więc należy użyć więcej siły, by wejść w posiadanie jabłka.
Jednak jabłka odmiany logopedyczno-sensoryczno-rzepowej można nie tylko zebrać. Można również je… Upiec.
Na trzeciej stronie książeczki znajduje się piekarnik.
Piekarnik można otworzyć, a następnie na znajdujących się w nim rzepowych płomieniach umieścić jabłko do upieczenia (drzwiczki piekarnika zamykają się na magnes).
A co z pozostałymi jabłkami? Te znajdą swoje miejsce na ostatniej stronie, na której jest po prostu szafka (rzecz jasna, z rzepowymi półkami).
Wszystkie kartki są umieszczone w segregatorze dzięki czemu książkę będzie łatwo w przyszłości rozbudować. Możliwe też będzie zmienianie kolejności stron.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wykonanie książeczki nie jest idealne, ale tak naprawdę szyciem zajmuję się w wolnych chwilach krócej niż rok. Wcześniej moim największym dokonaniem było przyszycie sobie palca do dwóch kawałków materiału, które usiłowałam zszyć ze sobą. No i w efekcie zszyłam je dosłownie ze sobą…